ODSŁONA - 18 - RYNEK
Komentarze: 0
Odsłona - 18 -
Był zadowolony z przebiegu prac w szkole.
Poranna rozmowa z milą nauczycielką geografii i perspektywa spędzenia
wieczoru w jej towarzystwie radykalnie zmieniły jego wewnętrzne samopoczucie
utrzymujące się w ostatnich tygodniach na poziomie kontrolowanej apatii.
Zapewne również poprawa pogody i wydłużenie dnia przyczyniły się do tego.
Aleks nie przepadał za długimi wieczorami w ciemnościach.
Śnieg pokryty brudem miast, wiatr szarpiący gałęzie drzew, chłód kropel
późnozimowej a wczesnowiosennej mżawki na twarzy to wszystko dominowało
w tworzeniu się nastroju przygnębienia i monotonni szarości.
W mieszkaniu zawsze zapalał kilka świateł tak, że w pomieszczeniu panował ciepły
klimat bez chowającej się w zakamarkach ciemności.
Kilka razy mijali się jeszcze tego dnia przelotnie bądź to na korytarzu
bądź to w chwilach, kiedy wyciągał młodego chłopaka z zajęć w sytuacjach
wymagających pomocy drugiej pary rak.
Nie zamienili jednak już żadnego słowa, świadomie pozostawiając sobie wolne ramy
i czekając na okazje wyindywidualizowania się poza granice płaszczyzn zawodowych.
Z hotelu wyszedł 30 min przed czasem umówionego spotkania.
Chciał mieć odrobinę czasu dla siebie.
W samotności zasmakować klimat, jaki wytwarza Rynek z jego klejnotami
starych budynków i zabytków.
Brakowało jeszcze kwiatów w kląbach i zielonych dekoracji wystawianych
na zewnątrz restauracji i kawiarenek, których w okolicach Rynku było ponad
trzysta, ale czuło się pomału nadchodzący maj.
Przed niektórymi lokalami gastronomicznymi prowadzono już powolne przygotowania
do wystawiania ogródków piwnych. Powolnie i z gracją ruszyła ostatnia dorożka.
Dwa siwe konie i czerń powozu nadawały bajkowego nastroju temu przeuroczemu
miejscu ze swoimi oświetlonymi Sukiennicami w jego centralnym punkcie.
Szedł powolnie z rękami w kieszeniach płaszcza.
Przystanął przed tablica pamiątkową przypominającą przysięgę składaną przez
Tadeusza Kościuszkę. „ W tym miejscu.......... „ zamyślił się nad historia.
Zawsze czul wzrastającą zadumę będąc w miejscach starych naznaczonych
wielkimi wydarzeniami wcześniejszych stuleci.
Z którejś wieży kościelnej rozległo się trzy dźwięczne uderzenia zegara.
Miał jeszcze kwadrans. Ruszył dalej w kierunku kościółka.
Minął Sukiennice rzucając przelotnie spojrzenie w ich wnętrze.
Kiedy doszedł do obiektu umówionego spotkania położonego w południowym
narożniku Rynku miał jeszcze kilka minut.
Zaczął czytać tablice informacyjną na zewnętrznej ścianie umieszczonej obok wejścia.
Jeden z najstarszych kościołów krakowskich wzniesiony na przełomie X i XI w.
Kiedy wszedł do środka uwagę jego przyciągnął ołtarz.
Był nieproporcjonalnie duży w porównaniu z całością powierzchni.
Kilkanaście ław. Cisza i wręcz kameralny kontakt z wiarą.
W środku były dwie osoby pochłonięte modlitwą.
Aleks przypatrywał się detalom. Krucyfiks w tęczy, obraz św. Wojciecha
oraz figury aniołów. Zegary wybiły godzinę dziewiętnastą.
Bezszelestnie wyszedł na zewnątrz.
Wyszła szybkim krokiem z ulicy Siennej na płytę Rynku.
Stanęła, zatrzymując wzrok na małej budowli kościołka z uwaga przyglądając
się spacerującym wokół budowli osobom.
Każda męską sylwetkę badawczo ogarniała wzrokiem.
Serce jej bilo miarowo w rytm w milczeniu powtarzanych słów
- to on,...to on, ...
Mezar
Dodaj komentarz