Archiwum 26 stycznia 2006


sty 26 2006 ODSŁONA - 8 - NOC W HOTELU
Komentarze: 3

Odsłona  - 8 –

 

Podniósł lekko kołnierz.

Teraz dopiero poczuł jak w ciągu tych kilkunastu minut, które spędził w sklepie,

chłód odebrał kilka stopni ciepłu. Miasto zaczęła pochłaniać mgła schodząca od góry

i zabierająca w dół dym wydostający się z kominów.

Powietrze stawało się wilgotne i ciężkie.

Stając na chodniku po drugiej stronie ulicy odwrócił się jeszcze raz w kierunku

ginącego w oddali tramwaju.

W tej scenerii potęgującej obcość znów odczuł dopadającą go samotność i melancholie.

Widok azjatycko – południowoeuropejskiego imbisu przypomniał mu o głodzie.

Kupił sporych rozmiarów bułkę nafaszerowaną mięsem z indyka, sałata i pomidorami.

Jadł idąc ulicą, chcąc znaleźć się jak najszybciej w hotelu.

 

  W pokoju wypakował na stół trzy gatunki sera, wino i papierosy.

Przebrał się w jeansy i luźny podkoszulek wieszając starannie do szafy ubranie,

które miał na sobie tego wieczoru.

Otworzył wino a sery wyłożył na mały talerzyk, który stał obok dwóch szklanek.

Nalał do polowy szklanki płynu.

Nie lubił pić wina z tego typu szkła, ale nie chciał już fatygować nikogo z obsługi.

Wziął łyk trunku i chwilkę trzymał go w ustach. Nie mylił się, co do wyboru. Było dobre.

Dosyć ostre w smaku i z silnym aromatem owoców winogron.

Przegryzając kawałkiem sera wyciągnął z torby laptopa.

Odłączył od telefonu kabel z małą wtyczką i wsadził ją w gniazdo przenośnego komputera.

Po chwili usłyszał modulowany sygnał świadczący o budowaniu się połączenia przeznaczonego

do odbierania i wysyłania impulsów w systemie zero - jedynkowym.

Z jednej strony nie lubił tych dźwięków, bo świadczyły o małych szybkościach przekazywania

i odbierania danych a z drugiej pobudzał sentyment przypominając o pierwszych przenośnych

komputerach gdzie wgrywanie programów odbywało się z taśmy magnetofonowej,

na której właśnie zapisane były te dziwne dźwięki.

 

  Otworzył stronę onetu. Przeglądając wiadomości skrzywił się z niesmakiem.

Afera goni aferę. Wrzodowa walka stronnictw politycznych.

Jedno naciska drugie, drugie pierwsze a wszędzie wytacza się cieknący śmierdzący płyn.

IPN, Katyń, nazwa placu w Warszawie imieniem terrorysty dla jednych, bohaterem dla innych,

kontra Moskwy,......

Wszystko przekontrastowane nie mające żadnej linii środka.

Otworzył pocztę. Za wyjątkiem życzeń udanego pobytu, które przesłał szef nie było nic interesującego.

Nalał znów do szklanki wina. Pociągnął spory łyk i przegryzł greckim owczym serem.

Wyłączył komputer przekładając jednocześnie kabel telefoniczny do miejsce jego przeznaczenia.

 

  Włączył telewizor. Powyłączał światła i przeprowadził szybka toaletę wieczorną.

Kładąc się do łóżka wiedział, ze sen nie nadejdzie szybko.

Nowe miejsca zawsze były instrumentem grającym inne nieznane nuty.

Leżąc na wznak wpatrywał się w sufit, na którym odbijało się światło i kolory

z bezdźwięcznie emitującego odbiornika telewizyjnego.

Myśli oscylowały wokół tego obrazu.

Mieszanina radosnego pogodnego życia rodzinnego z ciszą i samotnością, na którą został skazany.

Banita, który już był na marginesie życia żony...

 

  Na chwile powrócił obraz kobiety ze sklepu.

Poczuł napięcie, którego źródłem był punkt pomiędzy kręgosłupem a miejscem obniżonym

kilka centymetrów poniżej zagłębienia pępka.

Napięcie przemieniało się w mrowienie idące od tego właśnie punktu poprzez pachwiny,

uda i dalej do stop. Położył dłonie na udach.

Potrzebował dotyku.

 

 

                                                                                 Mezar

 

 

 

 

bogbag : :