Archiwum 03 marca 2006


mar 03 2006 ODSŁONA - 14 - POKÓJ NAUCZYCIELSKI
Komentarze: 1

 

 - odsłona -14 -

 

odsłona - 14 -

 

Minęła drzwi wejściowe.

Chwytając je za klamkę zgadywała w myślach, czy znowu zaskrzypią.

Lekko uśmiechnęła się do siebie

- jednak zaskrzypiały- i tak jest od roku. Skrzypią.

Wolnym krokiem szła do pokoju nauczycielskiego, odpowiadając na pozdrowienia

młodzieży. Nie było widać radości i szczęścia na jej twarzy.

Jej mina była podobna do miny mijanych młodych ludzi, nieszczęśliwych, że jest początek

dnia, a nie jego środek, gdzie w biegu

opuszcza się budynek szkolny i ma się cale popołudnie dla siebie.

Byle dalej od szkoły. Wyraźnie to miejsce, nie nastrajało ją optymistycznie do życia.

Delikatnie nacisnęła klamkę od pokoju nauczycielskiego.

Weszła, mówiąc głosem dźwięcznym, spokojnym

- Dzień dobry wszystkim.–

- Dzień dobry Karla - dobiegło jej z kilku stron pokoju, tłocznego o tej porze.

Trwała pierwsza lekcja. Za 15 minut miała być pierwsza przerwa.

Zwróciła się w kierunku najbliżej stojących dwóch kolegów fizyka i anglistę, jej rówieśników.

Jeden z nich przywoływał ją ruchem ręki. Podeszła zaciekawiona.

- Dobrze ze jesteś Karla, masz dzisiaj okienko na 4 lekcji, bo moja klasa idzie do kina

- powiedział uśmiechając się fizyk Roman

- do kinaaa? Znowuuu? – I dopiero dzisiaj o tym wiem, jak ty to załatwiasz, że dyrektor

zezwala ci na tyle wyjść.

Dla mojej klasy często jest tylko odpowiedź, ze plan lekcji ważniejszy niż kinematografia?

- Bo wiesz Karla, sam dyrektor był na tym filmie i jest pod jego sporym wrażeniem,

może to jest przyczyna, ze każdej klasie zezwala na wyjście w czasie lekcji do kina

- odezwał się drugi kolega, anglista Krzysztof

- Co to za film? Powiedz? To i ja z moją klasa może załapię się na fale dobroci dyrektora.

Czyżby dzień dziecka przeniesiono na początek maja?- Zakpiła Karla.

- To „Marzyciel” dramat amerykańsko -angielski, w rezyseri  Marc Forster

- kontynuował Roman

- Treść, treść, powiedz, o czym jest ten film, muszę przekonać klasę, że warto opuścić

kolejna matematykę, idąc do kina.

- He he, pięknie matematykę to opuszczą nawet dla dokumentu o tuczeniu gęsi i produkcji

pończoch prababci, masz poczucie humoru Karla – z uśmiechem powiedział anglista.

- No nie żartuj, tylko mów, matematyki bym nie proponowała na film, bo pewnie to byłby

ostatni dzień mojej pracy - przytaknęła Karla,

- No tak, święte oburzenie naszej matematyczki zdominowałoby życie szkoły przez miesiąc,

a nasza piękną Karle poprowadzono by na szafot, ironicznie odpowiedział fizyk, patrząc

z podziwem i taksując wzrokiem sylwetkę Karli.

- No wiecie panowie, ale macie wisielcze humory

- Raczej moja droga mamy „szafotowe” humory, skomentował anglista

- No dobrze, no już powiedz, o czym  jest ten ulubiony film naszego dyrektora

- film skupia się na wątkach z biografii Jamesa Barriego, autora "Przygód Piotrusia

Pana", jest pięknie zrobiony i ma ciekawe przesłanie.

- Pani Karolino, czy mógłbym pożyczyć mapę morza śródziemnego na dwa dni?

Wtrącił zbliżając się do nich powolnym majestatycznym krokiem, niezbyt lubiany

ksiądz Stanisław

- Oczywiście proszę księdza, proszę, tu jest kluczyk do schowka z mapami, ksiądz wie,

to ta w niebieskim etui.

- Tak, tak wiem, w zeszłym roku też ją pożyczałem, czy też mam wpisać do  zeszyciku,

że pożyczyłem mapę?

- O, tak proszę, to ważne, i czytelny podpis proszę.

Bardzo dobrze pani Karolino, nareszcie jest porządek z mapami, jak pani zajęła się nimi. 

Elegancko wpisze, jak zawsze.

- Czy nie przeszkodziłem w rozmowie, bo widzę, ze w trójkę prowadziliście dość zażartą

dyskusje

– powiedział ksiądz lekko zaciskając w geście nieporadności dłoń na dłoń, na swoim dość

obszernym brzuchu? Karla popatrzyła na te dłonie księdza Stanisława, a kciuki wykonywały

taniec skrzydeł wiatraka na wietrze. Zawsze ten ruch wywoływał u niej półuśmiech.

Tak też się stało i tym razem.

- Proszę księdza - powiedział fizyk - to w zasadzie Karla przerwała nam rozmowę,

bo rozmawialiśmy z kolegą Romkiem o horoskopach i gwiazdach.

Karla ty pewnie czytujesz w tych babskich gazetach horoskopy, powiedz wierzysz w nie?

Jako geograf masz przecież szersze pojecie o układzie gwiazd?

- powiedział Roman odwracając głowę w stronę Karli.

Karla chciała otworzyć usta, i z gestem dezaprobaty już zaczęła poruszać głową,

że nie czyta horoskopów, ale nie była wstanie przebić się przez słowa fizyka,

który dalej ciągnął monolog, już bezpośrednio zwracając się do samego księdza.

- Słuchajcie oglądałem niedawno reklamę w telewizji jakiegoś astrologa, jak facet

zadzwonisz na 0-700, to Ci wszystko powiedzą o horoskopie dla ciebie.

- Zastanawiające - gwiazdy o średniej wieku 10 mld lat nie mają nic lepszego do roboty

tylko determinować charakter nas ludzi o średniej długości życia z 80 lat, jak dobrze pójdzie

- ironizował fizyk
- Ja rozumiem, że mamy jako gatunek ludzki inne, wielkie aspiracje

- zdobywcy kosmosu, poszukiwacze tajemnicy początku wszechświata, odkrywcy kwantów

- skomentował anglista

- Romek przestań filozofować -

- Jednak czasem dobrze jest nie zapominać, że byłoby cholernym marnotrawstwem

przestrzeni, gdyby wszechświat został stworzony tylko dla nas ludzi.

-Z pokorą podziwiać trzeba gwiazdy, bez niepotrzebnego szukania w nich odpowiedzi

na pytanie, dlaczego bywamy tak naiwni - powiedział ksiądz uśmiechając się i klepiąc

po ramieniu fizyka

- panowie jestem pod wrażeniem rozmowy, nareszcie tematem nie są kobiety i nie piłka

nożna , ani wytyczne kuratora, pięknie -

Powiedziała Karla odchodząc do rogu pokoju, gdzie stał długi stół przykryty zielonym

suknem. Było tam też jej ulubione krzesło koło rzędu szafek. Położyła torebkę na swoim

krześle, wyjęła z niej kluczyk i otworzyła osobistą szafkę  na pomoce.

Jej dwaj koledzy jednak nie dali spokoju księdzu Stanisławowi, i słyszała jak fizyk

z zadziornością atakował księdza. Ucieszyła się, ze podszedł do nich ksiądz Stanisław,

zauważyła ze już od dawna ci dwaj mają ochotę sobie porozmawiać, a jakoś nie mieli

odwagi się zbliżyć do siebie.

- ksiądz to wszędzie tą religie wciśnie, nawet do gwiazd – zaczął głośno mówić fizyk

– proszę księdza  religia to wspaniały wynalazek, ale podobnie jak bomba atomowa,

zależnie, od jakiej strony użyty. Na ten przykład, gdybym wystartował w dzisiejszych

czasach jako muzułmanin mógłbym bez żenady mieć kilka żon i bez skrupułów

odstrzeliłbym łeb sąsiada wiercącego o 01:27 dziurę w ścianie

...to tylko przykład, bo sąsiadów mam w porządku.
Jako mormon znów miałbym kilka żon a sąsiad, też mormon, szanując moje uczucia

nie wierciłby dziur po 20 i chodziłby w kapciach szepcząc. - kontynuował fizyk
-A jako protestant mógłbyś zostać pastorem i, realizując się jako duchowy przywódca

parafialnej trzódki smakowałbym owoc rozkoszy małżeńskich.- ze śmiechem dorzucił

anglista
- Jestem jednak katolikiem – kontynuował fizyk i to daje mi największe pole do popisu.

Kocham wszystkie kobiety "miłość bliźniego" i, powołując się na precedens Sodomy

i Gomory, bo w myślach miotaczem wypalam całe mieszkanie sąsiada wcześniej

rozdając jego dobytek ,również są precedensy - ot święty Paweł, były poborca,

który nawróciwszy się całą zebraną, państwową kasę rozdał ubogim...
Oczywiście żartuję...niech ksiądz wybaczy i nie ma za złe.
Chodzi o to, że czasem serce chciałoby więcej niż pomieści głowa.

I tych dobrych i tych złych rzeczy. Gubię się w tych religiach, kościołach, walkach

tych kościołów miedzy sobą i walkach w samym człowieku, jakie się toczą.

czarne z białym, białe z czarnym
Naszą życiową misją nie jest jedynie tylko zrealizować się, a o czym marzyć,

to już zapominamy..i jak marzyć, to też zapominamy

- to jest niby skomplikowane a jednoczesne proste,

niech pan posłucha panie Romanie – powiedział ksiądz.

Oboje ściszyli glos i wdali się w zażarta dyskusje.

 Karla chciała być poza tymi dyskusjami, wzięła z szafki kilka książek

i delikatnie omijając pochłoniętego w dyskusji księdza i fizyka wyszła z pokoju

nauczycielskiego  zanim dzwonek zadzwonił na przerwę.

Pomyślała ze pójdzie do dyrektora, żeby zaklepać sobie wyjście z swoją klasa na film.

 

                                                                                                                       Mezar

 

 

bogbag : :