Komentarze: 0
Odsłona - 17 -
Otworzyła szafę. Wyszukującym wzrokiem przebiegła po jej wnętrzu.
Zamyśliła się patrząc na garsonkę w kolorze zgaszonego różu.
- tak, tak to będzie dobry wybór.
Pomyślała i sama do siebie z zadowoleniem kiwnęła głową.
Jakby dla uzyskania pewności, co do wyboru, wyjęła wieszak z garsonką
i przyłożyła do siebie.
Przechylając głowę raz w lewo raz w prawo przyglądała się swojemu odbiciu w lustrze.
Skupiła się na sekundę na twarzy, która promieniowała radością na wspomnienie
porannego spotkania z Aleksandrem.
- Aleksander.
Myśli jej skupiły się na tym słowie bombardując wszystkie komórki mózgowe.
- Aleksander.
Jakiś odgłos z za ściany przywrócił ją rzeczywistości.
Popatrzyła na zegarek, jeszcze dwie godziny dzieliły ją od spotkania.
Otworzyła drugą połowę szafy, gdzie na małych półeczkach stały torebki różnych
fasonów i kolorów. Sięgnęła po małą, miękka torebkę w odcieniach różu wykonaną
z tkaniny tweedowej o stylistyce przypominającej kolekcje Chanel.
Rączkę miała wykonaną z zamszu i satyny.
Całość przewiązana rzemykiem oraz ozdobiona z przodu kwiatem wykonanym
z ciemno-różowej zamszowej, delikatnej skórki.
Położyła torebkę koło garsonki na łóżku.
Sięgając do dolnej półki szafy przysunęła zdecydowanym ruchem pudełko
z butami. Były to czółenka wykonane z identycznego materiału jak ozdoby przy torebce
i tej samej kolorystyce. Proste, klasyczne z ładnie wyprofilowanym obcasem.
Postawiła buty koło łóżka.
Ogarnęła zadowolonym wzrokiem całość przygotowanego ubrania.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
W drzwiach stała uśmiechnięta Jolka.
- cześć Karolina, przepraszam, że bez zapowiedzi, ale byłam na zakupach,
spotkałam tam twoją mamę z Elżunią i ona powiedziała mi ze jesteś w domu.
Postanowiłam wpaść na herbatę.
Powiedziała uśmiechając się
- tak, tak, wizyty bez zapowiedzi to twoją specjalność, ostatnio łapałaś mnie pod
prysznicem
- masz chwilkę czasu?
- w sumie mam, bo wychodzę dopiero za godzinę, ale nie będę z tobą siedziała
cały czas, bo musze się przebrać. Wiesz gdzie jest herbata, zrób dwie filiżanki,
ja w tym czasie wezmę szybki prysznic, przebiorę się i będziemy mogły chwilkę
porozmawiać
- dobrze, dobrze, przeszłam przeszkolenie jak działać w kuchni, twoja szanowna
mamusia instruowała mnie z pół godziny, pamiętam tą lekcje do dziś.
Jaką herbatę dla ciebie Karolina?
- Mam ochotę na jaśminową, jest świeża. Kupiłam ją wczoraj
- To dobrze, mnie też ten smak chodził po głowie, więc zaparzę w czajniczku.
Z kuchni dochodziły delikatne dźwięki przygotowywanych filiżanek a pomieszczenie
wypełnił aromatyczny zapach herbaty.
Przechodząc koło łazienki Jolka zapukała w drzwi.
- pośpiesz się Karla, aromat herbaty woła cię pilnie
- już wychodzę, sekundka.
Przechodząc koło sypialni, Jola zatrzymała się przy lekko uchylonych drzwiach
i z zaciekawieniem spojrzała na leżąca na łóżku cześć garderoby.
Rozłożyła w saloniku filiżanki, i usiadła z gracja w fotelu.
- nalałaś już do filiżanek?
- tak, siadaj, siadaj i mów gdzie to idziesz.
Widząc twoje święcące oczy i ciuszki leżące na łóżku, no i to, co masz na sobie,
dochodzę do wniosku że masz randkę.
- Jolu rola śledczego w twoim wykonaniu jest perfekcyjna.
Wyobraź sobie, ze masz racje. Mam randkę
- Ooo, to widzę Kola działa dość szybko?
- Kola? Nie żartuj...to nie Kola. Poznałam interesującego faceta. Nic więcej nie powiem.
- Teraz rozumie. Będziesz miała wizytę?
- Nie. Umówiłam się w Rynku.
- A Elżunia? a co na to twoja mama? Pozwoliła ci na randkę, nie żartuj?
- Musiałam posłużyć się małym fortelem, powiedziałam, że mam konferencje w szkole
i wrócę późno. Sama byłam zaskoczona, że zaproponowała mi zaopiekowanie się małą.
Piły herbatę w milczeniu. Karolina była nieobecna myślami.