Archiwum 01 kwietnia 2006


kwi 01 2006 ODSŁONA - 20 - SCHODY
Komentarze: 2

 

 - Odsłona - 20  -

 

Wchodzili stromymi, zakręcanymi schodami w kierunku wyjścia z restauracji.

Dźwięki rozmów i muzyki włoskiej traciły na swojej wyraźności a światła sal

nie docierały już w cześć spiralnie ułożonych stopni.

Aleksander przytrzymał za ramie Karle.

Zrównał się z nią i pocałował.

Właściwie to było muśniecie ustami jej policzka, zaproszenie do kontynuowania gry

podjętej przy stoliku.

Karla oparła się plecami o ścianę, przymknęła lekko powieki, wargi w wyniku

wyczekiwania i inności sytuacji rozchyliły się, a pomiędzy nimi pojawił się zwilżający

je język.

Alek wplótł palce w jej włosy unosząc je lekko do góry i zaczął całować szyje, uszy, oczy.

Twarz zanurzał w przytrzymywanych dłońmi rozpuszczonych, ciemnych włosach.

Ich ciała poczuły swoje kształty.

Ustami przywarli do siebie w bezładnej pieszczocie.

Koordynacja ruchów została zastąpiona spontanicznością.

Usta szukały coraz to nowych miejsc, wargi trafiały na siebie, to na policzki, nos.

Zębami zaczęli lekko przygryzać wypukłości ust a języki błądziły we wzajemnym

poszukiwaniu.

Nie przerywając pocałunków ich dłonie spragnione kontaktu ciała zaczęły samodzielne

poszukiwania.

Karla wsunęła swoje pod płaszcz Aleksandra, uniosła pulower i wyszarpnęła wsunięta

w spodnie koszule. Kiedy poczuł ciepło jej niespokojnych palcy na plecach przycisnął ją

jeszcze bardziej do ściany a dłońmi energicznie pieścił szyje.

Rozpiął jej dwa guziki bluzki.

Płaszcz razem z żakietem i bluzka zsunął się z jednego ramienia odsłaniając pachnąca skóre.

Całował ją w to miejsce i lekko gryzł a dłonie położył na naprężonych piersiach.

Czuł jej bieliznę pod cienkim materiałem.

Czuł jej oddech.

Czuł jej drżenie.

Uciskał je delikatnie w badaniu charakterystyki kształtu tak znanego i porządnego.

Ustami zagłębił się w lekki rowek pomiędzy nimi nie przerywając wędrówki dłoni.

Powolnym ruchem przesunął je na bok i dalej do dołu.

Wcięcie tali, biodra, pośladki. Na nich zatrzymał swoją wędrówkę i przyciągnął ją

mocniej do siebie.

Rozchyliła lekko nogi i poczuł twardość wzgórka łonowego na swoim udzie.

W naturalnej reakcji rozsądek roztapiał się wraz ze wzrostem temperatury podniecenia.

Palcami centymetr po centymetrze podnosił jej spódnice...

 

Z góry wdarł się odgłos otwieranych drzwi i stłumione rozmowy wchodzących gości.

Karla i Aleks poprawili szybko okrycia i ruszyli w stronę wyjścia.

Na zewnątrz chłodne powietrze i padający kwietniowy deszcz ostudziły ich ciała, ale żar,

który rozniecili w sobie pozostał nadal nieugaszony...

 

 

                                                                                                 Mezar

bogbag : :